„Molier przy stole parlamentu europejskiego? Ano możliwe. Za sprawą najnowszej adaptacji GRZEGORZA DYNDAŁY w reżyserii Martello Frangivertiego. Twórca spektaklu występuje tu w roli lalkarza dyrygującego różnonarodowościowymi kukiełkami na scenie politycznej. A czy tak naprawdę mamy tu do czynienia z manipulacją? W rzeczywistości marionetki same pociągają za sznurki, tocząc bój między sobą, nie tylko ten małżeński, jak miało to miejsce w siedemnastowiecznym tekście macierzystym.
Państwo de Dupeck to małżeństwo z wyższych sfer alias pojednanie francusko-niemieckie w osobach Nicolasa Sarkozy i Angeli Merkel. Uganiający się za wdziękami Anieli Klitandroff to totalizujący całe towarzystwo żywioł rosyjski, z kolei w amerykańskim żołnierzu, wymachującym bronią i spolszczoną translacją frazeologizmu "fucking dick" nie kto inny jak Lubinsky. W gumiakach i wiejskim przyodziewku polskiego prostaczka paraduje Dyndała, a wiążąca wszystkich Aniela, ubrana w mieniąca się złotem niebieską kusą sukienkę, jest personifikacją Europy, nierządem i łgarstwem stojącą. Nadto sekretarka Klaudyna w swym urzędowym, acz zgrabnie podkreślającym kobiece przymioty uniformie, rejestrująca protokolarnie na swoim podręcznym komputerze całe zajście na scenie. Wybuchowa mieszanka charakterów, żądz, gdzie każdy z każdym, czy to pod stołem, czy w sianie uprawia wielką międzynarodową kopulację. Jedynym, stojącym z boku, jest ów wiejski głupek, którego wszyscy upokarzają, wystrychują na dudka, i mają za przysłowiowe nic.
Gorzka prawda o tym, jak przedstawiają się nasze narodowe relacje na starokontynentalnej szachownicy? Bezsprzecznie tak, lecz prócz ostentacyjnego obnażenia mechanizmów internacjonalnych umizgów w stosunku do czarnego konia, jakim na polu bitewnym o wpływy jest Rosja, kąśliwa ironia osłodzona zostaje potężnym ładunkiem komizmu zarówno słownego, jak i tego, który w głównej mierze zawdzięczamy znakomitej grze aktorskiej artystów z gdańskiej sceny teatralnej. Trudno wyróżnić tu wiodącą kreację, gdyż każde z artystycznych wcieleń zasługuje na oklaski. Jeśli już jednak miałabym wybrać faworyta, byłaby nim Anna Kociarz w roli Anieli. Ze swą charakterystyczną chrypką w głosie i kostiumie postaci znudzonej kosmopolitki, wyznającej nieskrępowaną wolność seksualną oraz inne typologie powszechnej liberalizacji (skądinąd jest to przecież hasło nowoczesnej, wyzwolonej z wszelkich barier Europy) stworzyła fantastyczną żywą karykaturę ideałów, którymi nafaszerowany jest Traktat Lizboński, formułki którego bohaterowie z czcią recytują na scenie.
Twórcom scenografii należą się osobne słowa uznania. Zagospodarowanie przestrzeni scenicznej oparte jest na koncepcie dającym duże pole do popisu dla wyobraźni widza. Prócz stołu, z klasycznym chorągiewkami przyporządkowującymi jego biesiadników do określonej nacji, znajdziemy także unoszący się nad nim gwiezdny nimb, będący znakiem rozpoznawczym Unii. Podłoga i płot okalający scenę wymalowane są na kolor biało-czerwony, z kolei trzecią ścianę zamykają słomiane baloty, w których nierzadko schadzki mają to rodzice Anieli, to Klaudyna z Lubinskim. Nawet bocian, typowy polski biały bocian, w momencie, gdy bohaterowie uroczyście odśpiewali hymn Unii Europejskiej, zaświecił się na niebiesko, bezgłośnie naigrywając się z wytworzonych sztucznie cuchnących ksenofobią symboli.
Do scen - prawdziwych rarytasów dla oka i poczucia humoru widza przejdą do historii dwie. Nocne "balety" rozpasanych chucią Kladyny, Anieli, Klitandroffa i Lubinskiego w wersji US Army kończą się słynną sekwencją baletową z JEZIORA ŁABĘDZIEGO Czajkowskiego, natomiast gorący romans Europy z Azją, ukoronowany aktem erotycznego zespolenia, został zawarty w symbolicznym geście dewastacji biało-czerwonej nieskazitelności ogrodzenia.
Frangiverti swym spektaklem dał solidnego klapsa przez kolano Europie, całej jej hipokryzji i zasłanianiu swych gospodarczo-społecznych interesów rozmytymi ideałami równości i sprawiedliwości wspólnotowej. Ta bezpardonowa karykatura i satyra w jednym celuje w wszystkie grzeszki, które opinii publicznej są znane i równie skutecznie maskowane sprzedawczykowską kurtuazją. W sztuce tej nie oszczędzono nikogo. Trudno jedynie przełknąć tę gorzką pigułkę, że w całym konglomeracie upokorzeń, Grzegorzem Dyndałą jesteśmy właśnie my, Polacy."
Anna Kołodziejska, Teatralia Trójmiasto
12 kwietnia na Scenie Stara Apteka odbędzie się premiera spektaklu Ciemności kryją ziemię na podstawie powieści Jerzego Andrzejewskiego w reżyserii Tomasza Fryzła. Z reżyserem rozmawia Monika Mioduszewska.
55 lat pracy artystycznej Wandy Neumann! Serdecznie dziękujemy naszej wieloletniej aktorce za wspólną teatralną pracę.
Zapraszamy do zapoznania się z orędziem na Międzynarodowy Dzień Teatru 2024, które przygotował Jon Fosse. Na zamówienie Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego z języka norweskiego przełożyła Halina Thylwe.